Nie ma pracy idealnej. To, czy w danym miejscu spędzisz miesiąc czy kilkanaście lat zależy od ogromnej ilości rzeczy, włączając w to Twoją osobistą naturę. Ja lubię pracę zmieniać. Nie jestem pod względem wytrwałości najlepszym pracownikiem. Nie bałam się nigdy szukać czegoś lepszego i nigdy też nie wychodziłam na gorszą.
W branży IT trudno się jednak dziwić, że kandydaci wybrzydzają. Jak na razie to rynek pracownika. Ofert jest naprawdę dużo, więc poświęcanie kilku lat swojej pracy w miejscu, które jest dla nas męczące, nie rozwijające i w którym jest nam źle, to po prostu głupota. W moim CV miejsce zajmują głównie korporacje bo przez długi czas takie wolałam (a na blogu pojawiły się 2 obszerne wpisy o wadach i zaletach). Zaczynam się jednak przekonywać do mniejszych organizacji, które mają swoje zalety. Dzisiaj chciałabym Ci przedstawić korzyści jakie może mieć praca w nie-korporacji.
Lepiej wykorzystany potencjał
Mniejsze firmy to często mniej osób, a co za tym idzie, mniejsze projekty. W takich projektach nie ma zbyt wielu banalnych zadań pokroju poprawiania literówek. A nawet jeśli są, to ich wykonanie zajmuje mniej czasu. I szybciej zaczynasz się zajmować bardziej angażującymi rzeczami. Wykonując trudniejsze zadania, masz większy wpływ na projekt i możesz się więcej nauczyć. W korporacji Twój potencjał nie zawsze jest w pełni wykorzystany, co dużo rzadziej zdarza się w małych firmach.
Indywidualna rekrutacja
Co oznacza mniej etapów, szybszą odpowiedź i formę osobistej rozmowy, poprzedzonej prostym testem. Nie utkniemy w masie kandydatów, którą grupowo rekrutuje jedna pani. W korporacjach często można zatrzymać się właśnie na rekrutacji w dziale HR. Czekamy 2 tygodnie na jakikolwiek telefon, po czym ktoś dzwoni z informacją, że wysyła linka do testów. Testy są najczęściej na jakiejś platformie i z moich odczuć – nie oceniają zbyt wiele. A od ich wyniku często zależy nasze być lub nie być. O samych testach sporo można przeczytać w sieci, tu na blogu, na pewno też pojawi się odrębny wpis.
Minimum biurokracji
Co przekłada się na to, że po prostu zaczniesz szybciej pracować. Nie trzeba czekać długich tygodni na uprawnienia do różnych miejsc w sieci czy oprogramowania. Nie czeka się na komputer czy biurko. A nawet jeśli przyjdzie Ci czekać to znacznie krócej, niż w korporacji bo nie musisz o wszystko składać wniosków do stosownych działów. A potem czekać, aż te “wezmą to na następny sprint”. Na ogół Twoje stanowisko jest gotowe już w pierwszym dniu pracy, a jeśli czegoś brakuje to osoba, która musi Ci daną rzecz wydać lub nadać, siedzi niedaleko Ciebie, i możesz od razu do niej podejść.
Spotkania to rzadkość
Spotkania są w porządku i czasami są potrzebne, ale każdy kto pracował w korporacji wie, że zdarzają się dni wypełnione spotkaniami. A często duża część z nich jest zupełnie niepotrzebna i nic nie wnosi, przez co zwyczajnie tracisz na nie czas. W mniejszej firmie nie ma na to czasu. Raczej zwraca się uwagę na to, co kto robi i nikt nie traci czasu na spotkania, które nic nie wnoszą. Nie wspominając już o przydługich spotkaniach Scrumowych. Za długie daily, za długie planowanie backlog’u, nie zawsze potrzebne retro. Z takimi wydłużonymi spotkaniami musiałam raz się zmierzyć i bardzo nie chciałabym tego powtórzyć. Te rozwleczone co-dwutygodniowe spotkania szybko stały się dla mnie cykliczną męką. 😉
Brak rozbudowanej hierarchii
Korporacje z reguły znane są z tego, że mają swoje “matryce” stanowiskowe. Każdy pracownik jest przypisany do danej kategorii – co ma odbicie też w możliwych zarobkach, premiach, dodatkach, obowiązkach. Dla jednych to zaleta, dla innych wada. W małej firmie, raczej nie zwraca się większej uwagi, jak nazywa się czyjeś stanowisko. Każdy wie, czym zajmuje się kolega i do kogo ma się zwrócić, jeśli ma z czymś problem. Brak wyszczególniania w niczym na co dzień nie przeszkadza. Choć brak też satysfakcji z dostania “awansu” na wyższe o stopień stanowisko bo nie ma rozbudowanej hierarchii zatrudnienia.
Wszyscy znają wszystkich
Może nie zawsze, ale przynajmniej znasz większość osób lub dużą ich część. W korporacjach to raczej niewykonalne. Czy to ma jakieś znaczenie? W pracy na co dzień zapewne nie. Jednak daje poczucie bliskości, bardziej domowej atmosfery, której w korporacji raczej nigdy nie uświadczysz.
Wyjątkiem są praktyki i staże
Staż w wielkiej korporacji brzmi znacznie lepiej, niż praktyki w małej firmie na osiedlu. CV też lepiej się broni, jeśli są tam duże firmy. Jednak mimo to, nie warto kierować się wielkością firmy na tym etapie. Twoja wiedza po rozpoczęciu pierwszej pracy i tak mocno wzrośnie, a obie opcje mają swoje wady i zalety.
Przez długi czas byłam zwolenniczką korporacji. Zaliczyłam jeden, bardzo krótki epizod w małej firmie i niestety, wspominałam go źle. Dzisiaj widzę, że takie miejsca pracy mają swoje zalety. Jednymi z przeważających jest mniejsza ilość biurokracji i więcej pola do nauki nowych rzeczy. Stojąc przed wyborem między korporacją, a małą firmą, ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, która opcja jest lepsza. Na Twoją satysfakcję z przyszłej pracy wpływ ma ogrom rzeczy. Przemyśl więc dobrze swoją decyzję. Bo ofert jest naprawdę dużo! 🙂
A jeśli planujesz wybrać się na praktyki podczas wakacji, to przypominam, że warto już teraz przeglądać oferty firm! Na blogu pojawiło się kilka wpisów o tematyce stażowej, które mogą być przydatne: