Zacznę od końca, od odpowiedzi na to pytanie. Programistą nie uczyni Cię prawdopodobnie żaden papier. Jeśli okaże się, że programowanie nie jest dla Ciebie to raczej nic z tym nie zrobisz. Nawet jeśli zapłacisz słono za kształcenie, nikt nie sprawi, że nagle zacznie Cię to interesować i wszystko zrozumiesz. Jednak jeśli poważnie myślisz o podjęciu tej pracy to na pewno rozważasz coś, co albo pomoże Ci zacząć, albo udokumentuje Twoją wiedzę.

Programistów wszędzie brakuje, a jednocześnie na ofertę pracy na stanowisko juniorskie potrafi być prawie 200 chętnych. Po czasie okazuje się, że firma dalej szuka kogoś na to miejsce. Skąd to wynika? Czy to oznacza, że firma ma jakieś wyśrubowane wymagania i to z nią jest coś nie tak? Czasem owszem, ale przyczyną może być też dość powszechny problem – mało który kandydat spośród tej licznej puli się do tej pracy nadaje. Rzeczywiste umiejętności kandydata wychodzą zazwyczaj na rozmowie, ale bywa też, że decydujące są pierwsze tygodnie pracy (i na ogół to on sam rezygnuje). Wychodzi więc na to, że owy kandydat nie był jeszcze programistą. Skoro takich jak on jest znacznie więcej (i to dużo!) to znaczy, że ludzie powszechnie popełniają ten sam błąd. Myślą, że to już czas na zaczęcie pracy, a w rzeczywistości nie są gotowi. Co zatem zrobić, żeby należeć do tej mniejszej grupy, ale lepiej rokującej na potencjalnej rekrutacji? Wskazówek pewnie mogłabym Ci dać bardzo dużo, ale dziś zastanowimy się, którą ścieżkę edukacji powinnaś wybrać, jeśli myślisz o programowaniu na serio.
Dlaczego w ogóle potrzebujesz czegokolwiek?
Ostatnio dotarły do mnie informacje prosto z HR (jeszcze cieplutkie), że w wielu miejscach odrzuca się kandydatów, którzy nie mają jakiegokolwiek związku z informatyką lub w żaden sposób nie jest udokumentowana ich wiedza. Na pewno wielu, mogłoby podać teraz wiele przykładów to negujących. Wyjątki się zdarzają, ale Ty na pewno chcesz zwiększyć swoje szanse, a nie liczyć na to, że w końcu jakoś się uda. Bierz pod uwagę, że aktualnie oferty juniorskie lub staże cieszą się coraz większym powodzeniem. Oznacza to dla Ciebie tyle, że będziesz mieć większą konkurencję. Skoro pracodawca może wybierać, to na ogół odrzuci tych, którzy tylko twierdzą, że umieją programować. Wniosek jest prosty – żeby zwiększyć swoje szanse, postaraj się zdobyć „papier”.


Przeanalizuj swoją sytuację
Zastanów się, jakie masz możliwości. To kluczowe kryterium. Jeśli masz trójkę dzieci i chcesz się po prostu przebranżowić to pójście na studia dzienne, może być mało realnym pomysłem. Każda sytuacja jest inna i przede wszystkim musisz przeanalizować swoją, żeby nie porwać się z motyką na księżyc.
Z grubej rury, czyli kilkuletnie studia
To największy kaliber jaki można wytoczyć. Czy są warte poświęcenia kilku lat? Według mnie tak, a trochę więcej opowiadałam w jednym z pierwszych wpisów tutaj (LINK). Poświęcenie kilku lat to sporo, więc to opcja dla tych, którzy mają czas (może stoją przed wyborem studiów?). Studia mają jedną zasadniczą zaletę, której nie zastąpi żaden bootcamp, ani kurs – nie kierunkują Cię specjalnie na programowanie. Dlaczego to zaleta? Bo jeśli okaże się, że programowanie nie jest dla Ciebie (a o tym jak ocenić czy jest dla Ciebie, być może pojawi się niebawem wpis :)) to będziesz miała wachlarz stanowisk IT do wyboru. Też ciekawych! Studia są bardzo ogólne, więc na pewno decydując się na coś konkretnego i tak będziesz musiała się dokształcić (chyba, że trafisz na super prowadzących i mądry program). Dobrze mieć tego świadomość. Jednak zawsze i bezsprzecznie – perspektyw po studiach jest znacznie więcej, niż po bootcampach czy kursach. Jeśli tylko możesz sobie na to pozwolić lub jesteś na takim etapie w życiu – idź na Informatykę.
Mniejszy kaliber, czyli bootcamp
Czyli kilkumiesięczna opcja za niemałe pieniądze. Idziesz trochę na skróty bo to po prostu przygotowanie do zawodu. Będziesz się uczyła tylko tych rzeczy, które bezpośrednio przydadzą się w pracy. Nie będzie filozofii czy prawa, jak na studiach. Sporo za to zapłacisz, ale na pewno dostaniesz spory zastrzyk użytecznej wiedzy. Użytecznej z punktu widzenia samego programowania. Do tego bootcamp jest znacznie krótszy niż studia, więc jest dość rozsądną opcją. Jednak pamiętaj, że za żadne pieniądze, nikt nie zrobi z Ciebie na siłę programisty. Jeśli okaże się, że programowanie nie jest dla Ciebie lub po prostu jest dla Ciebie nudne, stracisz pieniądze. Dobrze jest się zainteresować wcześniej, w domowym zaciszu, jak mniej więcej programowanie wygląda, żebym potem uniknąć rozczarowania. Nie idź na ślepo.
Nie wierzyłabym też przy okazji, w gwarancje pracy, a już tym bardziej w szybki zwrot zainwestowanej gotówki. Jako początkujący programista zarobisz mało, a praca przyjdzie wtedy, jeśli będziesz skrupulatnie się uczyć. Nie ma nic za darmo.
Podsumowując – co zrobiłabym przed bootcampem? W domu zapoznaj się z podstawami programowania. Popróbuj trochę nauki w domu i oceń jak Ci idzie i jak się w tym czujesz. Dopiero kiedy uznasz, że ma to dla Ciebie sens, to poszukaj dobrej szkoły programowania.
I miej głowę na karku! Bootcampy cieszyły się w swoim czasie ogromną popularnością, co spowodowało najpierw wysyp tego typu szkół, a potem wypuszczeniem przez nie dużej ilości wątpliwej wiedzy absolwentów. Bootcampy straciły trochę na wartości więc po prostu – wybierz dobry. 🙂
Idziemy na skróty – kurs online
Czyli opcja bez wychodzenia z domu, za nieduże pieniądze, w dowolnym miejscu i czasie. Brzmi super. Jednak jak jest z poziomem takich kursów? Trudno powiedzieć. W tym momencie nie jestem w stanie polecić tutaj żadnego konkretnego i dobrego (mówiąc tylko o wersjach płatnych, kończących się „certyfikatem”). Ale myślę, że jeśli decydujesz się na taki kurs to zakładasz naukę sama w domu. A to oznacza, że mamy wiele wspólnego bo zasadniczą większość swojej wiedzy wyniosłam właśnie z samodzielnej nauki.
Przede wszystkim, nie opieraj się na ukończeniu jednego kursu, a potem szukaj pracy. Nie tędy droga. Przerób po prostu jakiś jeden dobry kurs, a potem dokształcaj się z kolejnych źródeł. Zawsze polecam przeczytanie jakiejś książki i rozwiązywanie zadań. Nie ma innego sposobu na naukę, niż poznanie teorii i próba użycia jej w praktyce. Bądź w tym wszystkim dociekliwa, nie ucz się powierzchownie i nie polegaj na samym kursie. W wersji solo kurs nie jest receptą na sukces.
Zatem jeśli myślisz o kursie online to tylko jako uzupełnienie samodzielnej nauki w domu. Zakończenie takiego kursu i certyfikat, który nie jest powszechnie znany, nie mają żadnej wartości. Ma sens, jeśli połączysz go z własną wiedzą, jakąś własną aplikacją i będzie jedynie dodatkiem i „podpórką” w Twoim CV.
Postawić na sam kod – dobry github
Na początku wspomniałam, że jakikolwiek dokument jest Ci potrzebny, ale często można usłyszeć, że „dobre kody” wystarczą do znalezienia pracy. Rzeczywiście niektórym zdarza się, że nie mając absolutnie żadnej udokumentowanej „podpórki”, dostają pracę, ale to raczej pojedyncze przypadki. I najczęściej idzie za tym naprawdę duża wiedza. Jednak jeśli nie możesz z różnych powodów ukończyć żadnej szkoły, ani kursu online, to dalej warto próbować. Na przykładzie tych osób widać, że to nie oznacza braku szans. Będą po prostu nieco niższe, ale i tak wiele zależeć będzie od rekrutera. Przełoży się to na być może dłuższe poszukiwania i bardziej szczegółową weryfikację Twojej wiedzy na rozmowie. Musisz uzbroić się w cierpliwość i nastawić na to, że ktoś będzie chciał dokładnie sprawdzić, ile rzeczywiście wiesz. A Ty będziesz musiała trochę bardziej to udowodnić.
Tak naprawdę w tych wszystkich punktach jest jeden wspólny mianownik – własna praca. Bez znaczenia, na którą z tych opcji zdecydujesz – będziesz musiała poświęcić czas na naukę. Trudno szukać odpowiedzi na pytanie, która z tych ścieżek jest najlepsza. Każdy ma inną sytuację. Wykształcenie na pewno ma drugorzędne znaczenie, ale ma. Zachęcam Cię więc do tego, by postarać się zdobyć jakiekolwiek świadectwo swojej wiedzy bo na pewno podniesie to Twoje szanse na znalezienie pracy. 🙂